Gdzie jesteś Jaro? Dzień czwarty (cz. 1)
22 września 2007
Pozycja Jarka: 40 st 24.04N, 010 st 4.14W. Miejsce 58, do mety 556 mil - dane z 0500 UTC, 22 września 2007.
Dzisiejszy dzień Jaro rozpoczął od 58-go miejsca w klasyfikacji generalnej. To wynik raczej słaby nawet jak na kiepskie warunki pogodowe panujące w miejscu gdzie się obecnie znajduje. Na pocieszenie trzeba dodać, że według 36-cio godzinnej prognozy pogody, jeśli dalej będzie trzymał się tego kursu, powinien w końcu dotrzeć do strefy silniejszego wiatru. Wszystko wskazuje na to, że Jaro trzyma się routingu Jure Jermana i dlatego wybrał opcję wschodnią trasy. Tą samą trasą (opcja wschodnia) żeglują, choć kilkadziesiąt mil przed Jarkiem, Słoweńcy - Andraz Mihelin (Adria Mobil Too) i Kristijan Hajnsek (Adria Mobil), którzy mieli dostęp do tego samego routingu.
Według najnowszej prognozy Wyż Azorski cofnie się trochę na zachód, dzięki czemu łódki po wschodniej stronie trasy będą mogły w końcu odpalić.
Jak na razie Jarek traci do liderki wyścigu - Isabeli Joshke (Degremont Synergie) 230 Nm - co wydaje się dużo i stracił chyba możliwość walki o czołowe miejsca w pierwszym etapie regat. Jednocześnie należy pamiętać o drugim etapie wyścigu AZAB z zeszłego roku i podobnej sytuacji, kiedy grupa zwana północną odrobiła do lidera 250 Nm w ciągu dwóch dni. Gra zostaje jeszcze otwarta.
Ostatnia łódka we flocie traci do Izy ponad 700Nm. To chyba nie do odrobienia.
Dziś rano jak co dzień złożyłem wizytę w biurze regat, by podsłuchać nieoficjalnych newsów i popytać o sytuację na akwenie. Jedyne co usłyszałem to powtarzane do znudzenia "Isa,Isa.". Niesamowita jest ta dziewczyna. Według biura regat ma tu być jeszcze dziś w nocy!
Jeśli tak jej dalej będzie szło, to mamy zwyciężczynię regat!
Na Maderze a w Funchal szczególnie, wszyscy zaczynają mówić o regatach i choć nie znam portugalskiego, to gdzie nie przysiądę na chwilę na kawę wyłapuje znajome nazwiska. Isa, Manuard, Le Blevec - zaczynają być na ustach.
Ja jestem jeszcze na razie spokojny, ale pewnie kiedy przyjdzie czas na powitanie Jarka emocje sięgną zenitu. Jak na razie przygotowuję się do tego mentalnie i fizycznie (nareszcie śpię i jem), robię zdjęcia i filmy.
Dziś udało mi się skręcić moment przekazywania zawodnikom prognozy pogody i klasyfikacji przez Denisa - dyrektora regat, a także akcję ratunkową na wodzie.
W związku ze zbliżającą się w szybkim tempie flotą ponad 80-ciu łódek, zaplanowane na jutro opróżnienie mariny (by przygotować miejsce), zaczęło się już dzisiaj. Niestety inne zdanie na ten temat miał wiatr a raczej sztorm, który przyszedł tuż przed południem.
Jeden z jachtów zerwał się z kotwicy i gdyby nie szybka decyzja odważnego windsurfera, który przesiadł się z pontonu na jacht, byłoby po nim. Dryfował z dużą prędkością przez awanport a na końcu wycieczki czekały go skały. Na szczęście w międzyczasie zorganizowano ponton, który po ciężkiej walce pod wiatr wyciągnął nieszczęśnika w bezpieczne miejsce.
Organizatorzy regat też nie mają łatwego życia. Wszystkie namioty, oprócz Centrum Prasowego (w którym piszę ten tekst), tak pięknie postawione na wychodzącym w ocean pirsie, musiały zostać godzinę temu ponownie złożone, bo literalnie odfruwały. Mimo, że przywiązane do betonowych bloków i pozbawione ścian nie wytrzymywały naporu wiatru.
Tak więc zwiedzam po trochu Funchal rano (droga z domu do Mariny i Centrum Prasowego) i w nocy (z Mariny do domu;), sycąc się widokiem pięknych, cienistych parków, fontann, wąskich ulic i orientalnej przyrody.
To naprawdę piękne miejsce.
Chcę podziękować za maile, które otrzymujemy za pośrednictwem biura regat (kontakt przez stronę organizatora regat. Czytam je na razie ja, ale Jarek na pewno będzie uradowany, że tak wiele osób dobrze mu życzy (Kasia Milewska, Herman, Marcin Szporka i Magda Lasocka - dziękuję w imieniu Jarka).
Pozdrowienia z Madery,
Marek Goły Gałkiewicz
|