|
Madera - przerwa
30 września 2007
Na Maderze wszystko gra. Prace postępują swoim tempem zakłócanym tylko, od czasu do czasu brakiem materiałów, deszczem lub "obowiązkową" imprezą dla wszystkich organizowaną przez Team Yemaya.
Kilka ostatnich dni poświęciłem na prace na łódce oraz przygotowanie sprzętu (komputera, kamery i aparatu) do dnia "S" - startu. Nazbierało się tych materiałów filmowych i zdjęć tony i trzeba było je przejrzeć, posegregować, zarchiwizować i wyrzucić z komputera. Dzięki naszym sponsorom zostałem wyposażony w niezły sprzęt, ale 200Gb twardego dysku okazało się zdecydowanie za mało. Stopniowo staram się przesyłać materiały, ale wrzucenie 200Gb w sieć zajmuje jednak trochę czasu. A i miejsca na serwerach zaczyna brakować. Stąd pewna przerwa w newsach.
Prace na łódce są raczej minimalne. Standardowy przegląd wszystkiego;). Wciąż czekamy na paczkę z Francji - wysłaną przez Świstaka, ale francuska poczta zdecydowanie wymaga reformacji. W paczce były niestety materiały, których miałem użyć do naprawy jarzm sterowych (węgiel 250 UD), ale udało się znaleźć go na wyspie. Brak mi również moich ukochanych "szplajsowników", które nabyłem drogą kupna w La Rochelle a z powodu coraz to nowych przepisów na lotniskach, nie wziąłem ze sobą do samolotu. Miały posłużyć do naprawy lin. Na szczęście wszystkie liny, które otrzymaliśmy (dzięki Maćkowi Skibskiemu i Leninowi) z Lirosa okazały się rewelacyjne. ZERO uszkodzeń. Muszę tylko założyć owijki na fałach w miejscach gdzie będą trzymane przez jammery. Dotąd na linach nie ma nawet śladu, ale etap drugi to jednak 3100Nm.
Zatem jarzma to nasz największy kłopot, z którym radziłem sobie jakoś przedwczoraj. Chciałem skończyć wczoraj, ale deszcz (Tak, tu też od czasu do czasu pada!) pokrzyżował plany. Dziś z rana powtórka z rozrywki - leje. O laminowaniu nie ma mowy, bo w warsztacie, w którym to robię, nie ma miejsca - działam, więc na zewnątrz. Warsztat to nawet dużo za dużo powiedziane. To właściwie hangar ze sprzętem (Optymisty, deski, żagle do nich i masa innego sprzętu), którym zarządza Antonio - trener Kadry Madery w deskach. Zgadaliśmy się od razu, pogadaliśmy o Gdyni i Sopocie, powspominaliśmy wspólnych znajomych. Przy okazji - ukłony dla Pawła Kowalskiego. Antonio dziś jest zajęty regatami, ale przez ostatni tydzień jego hangar był najczęściej odwiedzanym przez żeglarzy klasy Mini miejscem na wyspie. Przychodzą tu wszyscy mający coś do polaminowania epoksydem i węgielkiem. To właściwie jedyne miejsce gdzie to można zrobić i jedyny człowiek, który potrafi to zrobić.
Dzięki Antonio!
Wszystko gra. Do drugiego etapu będziemy gotowi. Dziś przyleciał routier Jure, wczoraj przyszły siłowniki od Farusiów z Eljachtu (również dzięki), paczka z Francji wciąż w drodze. Mam nadzieję, że francuska poczta zdąży przed startem;)
Pozdrawiam z warsztatu;)
Marek Goły Gałkiewicz
|
|