|
|
18 sierpnia 2007
Wystartowałem dobrze i dobrze wpasowałem w pierwszą odkrętkę wiatru, więc z minimalną przewagą nad pozostałymi wpłynąłem na pierwszy znak. Postawiłem mój największy spinaker, a że wiało około 8 węzłów, myślałem, że zrobię "znikający punkt".
I na początku tak było. Szybko oddalałem się od konkurentów. Niestety, wiatr zaczął słabnąć. Po pierwszym znaku nastąpiła "flauta wyrównawcza" i kilka jachtów dogoniło mnie. Pół godziny staliśmy bujając się na martwej fali, po czym przyszedł wiatr od brzegu, z którym zabrały się tylko dwa jachty "Aquilla" Czesia Perlickiego i mój. Czesław dostał wiatr wcześniej i uciekł mi na pół mili. Zrobił się "żużel" czyli pełny bajdewind, na którym trudno odrobić straty do jachtu większego, ale na moje szczęście wiatr zaczął mocno kręcić i mieliśmy przez ostatnią godzinę bardzo zmienny co do kierunku wiatr, zupełnie jak na jeziorze. Udało mi się wykorzystać dwie odkrętki wiatru idealnie i wyprzedzić AQUILLĘ o niemal pięć minut na mecie.
Nieduże regaty a emocji i radości co niemiara. Jestem bardzo zadowolony z nowego pędnika. Maszt jest niemal o połowę lżejszy od poprzedniego, a nowy grot układa się na nim pięknie. Dzięki łamanym dolnym salingom mam większego foka, a dzięki dużej głowicy - większą powierzchnię grota. Mam też piękny żagiel na pełne bajdewindy - ułamkowego reachera. O silne wiatry się nie martwię. Poradzę sobie dobrze. Ale myślę, że na nowym zestawie będę pływał szybciej na słabych wiatrach.
Pozdrowienia,
Jaro Kaczorowski
|