15 sierpnia 2007
Postawiliśmy więc grota w porcie (wczoraj) i okazało się, że pasuje. Jeden kłopot mniej. Całkiem nieźle to wyglądało, szczególnie w atmosferze budujących się namiotów targów "Wiatr i Woda". Tam składanie i u nas też.
Mieliśmy właściwie tylko przymierzyć czy pasuje i wrócić do innych robót, ale Jarek "koniecznie" musiał sprawdzić na wodzie naciąg want;) To oznaczało oczywiście jedno - jedziemy na wodę!
Po dokładnym obejrzeniu wszystkiego i krótkim postoju w marinie z postawionym grotem kapitan orzekł - "Jest dobrze. Możemy płynąć".
Rzuciliśmy więc cumy i wyholowani przez motorówkę wyszliśmy na Zatokę Gdańską.
Świstak - operujący na motorówce z aparatem cyknął jeszcze kilka fotek a my po "odpaleniu" jeszcze starego foka, popłynęliśmy w stronę Gdańska na wiatr, by w drodze powrotnej sprawdzić również świeżo uszytego refowanego spinakera.
Płynęliśmy i cieszyliśmy się coraz bardziej z każdą milą. Maszt pracował tak jak trzeba, trochę może za bardzo giął się na zawietrzną (musimy podkręcić D2,D3,D4), ale grotowi to absolutnie nie przeszkadzało. W porównaniu do starego jest duuużo większy na głowicy, trochę bardziej płaski z pięknie zamykającym się likiem wolnym w górnej partii.
Po przepłynięciu ok. trzech mil zrobiliśmy zwrot, podpięliśmy spina, rozłożyliśmy bukszpryt i bez refowania, na topowym fale wciągnęliśmy go do góry.
Naszym oczom ukazała się bardzo ładna pani, pięknie się do nas uśmiechająca.
Wiedzieliśmy oczywiście jak będzie wyglądał żagiel, ale na żywo prezentował się zdecydowanie ładniej niż na projekcie. Na razie zdjęć żagla brak, ale dla chętnych - informacja:
www.AllianzDirect.pl. (To ta pani ze strony głównej.)
Cóż... w towarzystwie takiej kobiety Jarkowi będzie się zapewne milej żeglowało przez te parę tysięcy mil;)
W drodze powrotnej do mariny zrobiliśmy jeszcze krótki wyścig z Copernicusem, spotkanym na zatoce. Kiedy wiało byliśmy zdecydowanie szybsi. Kiedy siadł wiatr, zaczął nas wyprzedzać. A już w marinie dowiedzieliśmy się że... jechał na silniku.
Dzień zakończyliśmy składaniem sprzętu, ustaleniem listy prac na dzień następny i długą nocną rozmową.
Jarek oczywiście musiał powiadomić zainteresowane osoby, że wszystko działa i ciężko było oderwać go od komórki, ale wspólnie ze Świstakiem dali w końcu radę ogarnąć ten twórczy nieład na pokładzie.
|