Goły: Powisiałem sobie co prawda ze dwie godziny na maszcie i potrenowałem wspinaczkę w górę i dół,
ale było warto! |
|
14 sierpnia 2007
Dziś wieczorem razem z Jarkiem i Maćkiem Marczewskim, wydatnie nam ostatnio pomagającym (Dzięki!), przeprowadziliśmy operację wstępnego naciągu kevlarowych want i tuningu masztu. O dziwo wszystko poszło bardzo sprawnie i prawie "książkowo". Biorąc pod uwagę w jak ciężkich warunkach przyszło nam mierzyć z Jarkiem pozycję "xyz" podwięzi wantowych (niezbędne do zaprojektowania nowego masztu), jak na razie wszystko wygląda OK!
Maciek w tym czasie siedział na pokładzie i kręcił w tę i z powrotem ściągaczami, dobierając właściwe napięcie want. Napracował się przy tym solidnie, niestety ponieważ przejął aparat fotograficzny nie ma go oczywiście na zdjęciach.
Na koniec całość ocenił Jarek - okiem regatowca. A ponieważ nie zgłaszał zastrzeżeń, szybko zajęliśmy się ze Świstakiem kolejną robotą.
Jutro kończymy zakładanie olinowania ruchomego i...czekamy na żagle. Będą świeże, nowe i... pachnące farbą. Czemu farbą? Dziś kończony był ich branding i mamy nadzieję, że kiedy przyjadą z Piotrem Czerneckim - będą już suche ;-)
Pozdrowienia z Gdyni
Marek "Goły" Gałkiewicz |