Regaty Fastnet '2007
Prolog
Na dzień przed rozpoczęciem regat Mini Fastnet wystartowaliśmy w prologu. Wreszcie coś dla nas. Rozbujany ocean i ponad 30 węzłów. Tego nam trzeba!
Do prologu przygotowywaliśmy się naprawdę bardzo porządnie. Prognoza zapowiadała szkwalisty wiatr w porywach osiągający 8 Beauforta. Wszystko zostało więc sprawdzone, wymienione, przeszyte, zaklejone, zawiązane i zalaminowane. Z 30-toma węzłami wiatru, na Mini żarty się kończą. Jednocześnie są to warunki przy których nasza łódka pokazuje lwi pazur. Prolog, jako krótki wyścig dawał nam szansę konfrontacji z konkurencją , pokazania się z dobrej strony oraz możliwość przetestowania sprzętu przed właściwym wyścigiem.
Trasa prologu to dwa kółka dookoła bojek o łącznej długości ok. 12 Nm.
Wystartowaliśmy jak z procy - na drugim refie, pełnym foku i pełnym wychyle kilu. Był to definitywnie najlepszy start w całej flocie. Z pierwszej linii, na pełnej szybkości i pomimo 100 (!) startujących jednostek, z mnóstwem miejsca na dole i górze. Przez większość czasu prowadziliśmy na pierwszej halsówce, czerpiąc niesamowitą przyjemność z oglądania tuzów klasy Mini za rufą. Dopiero tuż przed górną boją, po przełożeniu się na prawy hals wyjechały nas 3 łódki, którym idealnie udało się wpasować w lay-line.
Tu powinienem zostawić trochę miejsca na wpis Jarka, ponieważ od momentu wejścia na boję konkurenci, ocean, deszcz, wiatr i fale nie docierały więcej do mojej świadomości. Miałem przed oczami tylko rurę spinakerbomu, dużo różnokolorowych linek, które trzeba przyczepić do trzech rogów dużej białej tkaniny, po czym wyciągnąć to wszystko z worka w ekspresowym tempie. Stawianie asymetrycznego spinakera to przy 30 kt naprawdę niezła zabawa. Już samo pójście na dziób to tak jakby się dostać do pralki nastawionej na wirowanie.
Ale. udało się. I zaczęła się jazda! Fantastyczne rozbryzgi wody spod dziobu i to uczucie kiedy łódka frunie w ślizgu. Właśnie po to warto się bawić w żeglarstwo. Po rufie zrobionej trochę na wariackich papierach trzeba niestety było skończyć z tą "zabawą". Zrobiło się za ostro nawet jak na naszego ułamkowego asymetryka a przeciąganie go przez bloczki mogło doprowadzić do zniszczenia. Jaro rzucił więc krótkie "Zrzucamy...". Wiedząc, że mało ćwiczyliśmy razem (a szczególnie ja, dłubiąc na łódce zamiast trenować) ten element, zdecydowaliśmy się to zrobić daleko od boi. Nasza konkurencja okazała się twarda i kiedy ja marudziłem odrobinę za długo przy upychaniu żagla w zejściówce i stawianiu foka, daliśmy się przejechać dołem kilku zawodnikom prowadzącym do końca kite-y i literalnie przelatującym koło nas z prędkością naddźwiękowca.
Na drugie kółko wyszliśmy na około 10 pozycji. Wiatr trochę zaczął siadać jeszcze na baksztagu i wydawało się, że w odróżnieniu od pierwszej halsówki, korzystniej będzie pójść w morze. Przez pierwszą część wszystko grało i nawet zaczęliśmy się podciągać w klasyfikacji, niestety później niekorzystna zmiana pokrzyżowała nasze plany. Potem doszedł do tego nieprzyjemny przypadek, kiedy poluzowany baksztag, przy zwrocie zakręcił się dookoła want i dolnego salingu i po zwrocie (będąc nawietrznym) nie można było go dobrać. Brr. Nie chcę o tym nawet myśleć co mogło się stać.
A po halsówce.znowu asymetryk w górę, pełen gaz, góry wody spod dziobu i prosto na metę! Ostatecznie skończyliśmy na 16 ogólnie a 14 w klasie. Nieźle, jak na mój brak treningu i kilka błędów i wpadek. Łódka pokazała na co ją stać przy silnym wietrze a my wiemy, że czas spędzony na ćwiczeniu manewrów na pewno się opłaci. Jutro start do Mini Fastnetu. Oby było wietrznie.
Pozdrowienia z wietrznej Bretanii
Goły
Więcej o regatach Fastnet '2007 na naszych stronach:
Relacja z prologu
Zmiany w organizacji regat
Informacje o odroczeniu regat
Speedtest
Ciągle czekamy...
Ostateczna (?) decyzja
Kolejne odroczenie
Flagi: N nad A - wyścigu nie będzie |